Po czterech latach od rozpoczęcia programu Pracowniczych Planów Kapitałowych (PPK) aktywa przekroczyły granicę 20 mld zł, a partycypacja doszła do 45 proc. Takie wyniki należy uznać za duży sukces, szczególnie, że pierwsze lata PPK przypadły na trudny okres pandemii oraz wysokiej inflacji. PPK nie mogą się jeszcze równać aktywami z OFE, ale są na dobrej drodze, aby stać się filarem rynku kapitałowego i wspomagać rozwój warszawskiej giełdy.
W ostatnim czasie mamy pasmo dobrych wieści z krajowego rynku kapitałowego: inwestorzy entuzjastycznie zareagowali na wynik wyborów parlamentarnych, najszerszy indeks giełdy WIG przekroczył 75 tys. pkt. i ustanowił rekord wszech czasów. W cieniu hossy na giełdzie oraz spektakularnego umocnienia złotego, pojawiła się informacja, która perspektywicznie jest jeszcze bardziej korzystna nie tylko dla samego rynku kapitałowego, ale i całej gospodarki. Otóż, aktywa PPK przekroczyły okrągłą kwotę 20 mld zł, co jest wynikiem na przekór wszystkim krytycznym głosom, które wątpiły w powodzenie programu. Choć początki nie były łatwe, bo zbiegły się ze skutkami gospodarczymi pandemii COVID-19 i wybuchem inflacji konsumenckiej, to po ponad czterech latach od uruchomienia i po pierwszym ponownym automatycznym zapisie widać, że PPK jednak zdobywa popularność wśród pracowników. Do programu przystąpiło już 3,37 mln osób z 315 tys. firm. Kluczowy wskaźnik partycypacji sięgnął już 45 proc., a warto przypomnieć, że startowaliśmy z poziomu nieco ponad 30 proc. Co więcej, w firmach zatrudniających ponad 250 pracowników wskaźnik sięga aż 74 proc. Co to oznacza dla budowania długoterminowych oszczędności oraz potencjału giełdy?
Po pierwsze, po ponad czterech latach od startu programu można uznać go już za sukces, ponieważ z roku na rok do tej formy oszczędzania na czas emerytalny przekonuje się coraz więcej osób. Oczywiście, frekwencyjnie swoje zrobił tegoroczny pierwszy automatyczny ponowny zapis, ale wśród zatrudnionych buduje się systematycznie coraz większa świadomość związana z korzyściami obecności w PKK. Nie chodzi tylko o proste porównywanie: kto ile wpłacił ze swojej pensji, ile dopłacił mu pracodawca, i jaki jest aktualny stan konta, ale także kilka spraw fundamentalnych, o których warto pamiętać. Przede wszystkim PPK ma zapisane ustawowo, że są to środki prywatne. To rewolucyjna zmiana w stosunku do OFE, których środki mają status publiczny, co zostało potwierdzone orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego oraz Sądu Najwyższego, i choć nadal mówi się o ich „prywatyzacji”, czyli zapisaniu na kontach IKE, to lata mijają, a pieniądze z OFE nadal są publiczne. Po drugie, w PPK nie ma wątpliwości, że w razie śmierci pracownika środki są dziedziczone, co jest fundamentalnym elementem zabezpieczenia finansowego w rodzinach (pod tym względem to zasadnicza różnica wobec środków odprowadzanych do ZUS). Po trzecie, PPK daje pod pewnymi warunkami, możliwość wcześniejszej wypłaty środków, co sprawia że np. w momentach życiowo kryzysowych można skorzystać z tego zaplecza finansowego. To tylko niektóre elementy, które składają się na wzrost popularności PPK. Pozostałe to np. wyniki finansowe funduszy (zróżnicowanych pod względem strategii inwestycyjnej), a także otrzymywanie dopłaty „powitalnej” oraz rocznej dopłaty od państwa. Te ostatnie pozycje nie są może oszałamiającymi kwotami (odpowiednio 250 i 240 zł), ale dla pracownika to też ważny sygnał, że państwo się „dokłada” – poza pracodawcą – i motywuje, aby jednak dobrowolnie minimalnie ograniczyć konsumpcję – trzeba rezygnować z niewielkiej części wypłacanej na rękę pensji.
Podsumowując, wyniki PPK, zarówno pod względem aktywów jak i partycypacji, zasługują na uznanie i powinny być bodźcem do dalszego promowania programu i politycznej troski, szczególnie, że prognozy tzw. stopy zastąpienia w ZUS są fatalne, co powinno być wystarczającą motywacją, aby na własną rękę oszczędzać na okres senioralny, tym bardziej, że dokłada się pracodawca i państwo. PPK urasta do rangi cichego bohatera ostatnich lat na rynku kapitałowym i razem z PPE, gdzie aktywa też sięgnęły 20 mld zł, staje się coraz ważniejszym elementem polskiej gospodarki.