Zamknięcie przez ZE PAK Elektrowni Adamów jest symbolicznym początkiem zmian, które czekają polską energetykę. Stare siłownie będą zamykane z powodów ekologicznych, bo generują wysokie koszty, a nie braku surowca, w tym wypadku węgla brunatnego.
Stare bloki węglowe Adamowa mógłby jeszcze pracować kilka lat, ale wymagałoby to dostosowania instalacji do unijnej dyrektywy, której celem jest obniżenie emisji dwutlenku siarki czy tlenków azotu. W tej sytuacji prywatny inwestor zdecydował, aby zamknąć elektrownię dającą ok. 2 proc. mocy w krajowym systemie. Podobnej decyzji, motywowanej finansowo, można spodziewać się w stosunku do innych przestarzałych i zanieczyszczających środowisko elektrowni.
Decyzja ZE PAK wpisuje się w dyskusję o polskiej energetyce, w której z jednej strony nadal buduje się duże bloki węglowe, jak oddany do użytku właśnie blok w Kozienicach, a z drugiej trzeba zwiększać udział źródeł zeroemisyjnych jak OZE oraz planowana elektrownia atomowa. Zmniejszenie udziału węgla w miksie energetycznym można także osiągnąć przez budowę bloków gazowych, które z grubsza mają o połowę niższe emisje CO2 niż węglowe. Problem z licznymi przestarzałymi siłowniami węglowymi jest w Polsce potężny. Z grubsza połowa prądu pochodzi z bloków ponad trzydziestoletnich, dodatkowo o niskiej tzw. sprawności, czyli spalają za dużo węgla, emitują za dużo CO2, a dają za mało prądu.
Poza tym krajowe zasoby węgla kamiennego i brunatnego są ograniczone. Niewykluczone, że budowane obecnie nowe bloki na węgiel rozpoczną pracę na polskim surowcu, ale za 30-40 lat zakończą na importowanym, co z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju może być trudno akceptowalne. Coraz bardziej problematyczna jest także społeczna akceptacja dla budowy nowych odkrywek węgla brunatnego (degradacja środowiska) czy lokalizacji kopalń węgla kamiennego (potencjalne szkody górnicze).
Warto wspomnieć także o światowym trendzie, aby firmy nie miały tzw. śladu węglowego w energii, którą używają do produkcji czy usług. Na razie dotyczy to firm z kapitałem zagranicznym, ale w działaniach w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR) takie zjawisko może się zintensyfikować, co może mieć wpływ np. na lokalizowanie inwestycji tam, gdzie energia jest „czysta” i w raportach CSR będzie można napisać, że nie ma „śladu węglowego”.
W sumie jesteśmy na progu niezwykle ważnych decyzji politycznych dotyczących polskiej energetyki. To rząd odpowiada za bezpieczeństwo energetyczne kraju, dba o prąd w gniazdkach naszych domów i ma nie dopuścić do blackuotu. Przed nami jeszcze kilka otwarć dużych bloków węglowych, a planowana siłowania w Ostrołęce ma być z nich ostatnią. O ile w ogóle powstanie. Wiele wskazuje, że nadchodzi czas dla atomu i „drugie życie” dla OZE.