Energetyka

Konieczność pilnej nowelizacji dopiero co uchwalonej ustawy prądowej wystawia fatalne świadectwo jakości polskiego prawa i pokazuje skutki legislacyjnej biegunki. Dodatkowo pogłębia chaos w gospodarce spowodowany niepewnością, co do cen prądu.

Minął już miesiąc od uchwalenia i podpisania przez prezydenta ustawy prądowej, która ma zamrozić ceny prądu w 2019 r., a nadal nie ma do niej niezbędnych rozporządzeń wykonawczych, a na dodatek nagle okazało się, że – po konsultacjach z Brukselą i podniesionym alarmie przez Urząd Regulacji Energetyki – wymaga pilnej nowelizacji. Jak na prawo, mające dopiero miesięczny żywot, to naprawdę imponująca kompromitacja legislacyjna. Niestety czas i sposób uchwalania tej ustawy wręcz prowokował do tego, aby zawierała błędy. A można było tego uniknąć.

Niestety, politycznie motywowana ustawa, aby ceny prądu nie wzrosły w roku wyborczym, została przygotowana w ostatniej chwili, dosłownie rzutem na taśmę przed końcem roku, kiedy okazało się, że wszystkie poprzednie działania w celu zamrożenia cen prądu okazały się niewypałem. Nie pomogło ani początkowe zaklinanie przez polityków najwyższej rangi, że ceny prądu nie wzrosną, ani presja na koncerny energetyczne, aby nie przedstawiały wyższych taryf do zatwierdzenia URE, ani projekt funduszu rekompensat. Jednocześnie rozciągany był zakres ochrony przez droższym prądem, bo początkowo miał on dotyczyć jedynie milionów gospodarstw domowych mających taryfę G, a potem okazało się, że po protestach samorządów także one mogą liczyć na ochronę, potem energochłonny przemysł, a na koniec padło hasło, że nikt nie zapłaci wyższych rachunków. Tyle, że hasło polityczne nie tak łatwo przekuć na ingerencję legislacyjną w działający od lat mocno uregulowany rynek, na którym mamy z jednej strony wytwórców i dostawców, z drugiej rzesze zróżnicowanych odbiorców, a pośrodku jeszcze towarową giełdę energii z tzw. obligiem oraz szereg dwustronnych umów między dużymi kontrahentami. Na to wszystko nakładają się jeszcze unijne regulacje. To wszystko sprawia, że rynek energii elektrycznej jest bardzo skomplikowany, więc łatwo było tu o błędy. Tym bardziej, że ostatecznie ustawa prądowa była głosowana w ekspresowym tempie, ekspresowo podpisywana, bez czasu na rzetelne konsultacje i zebranie opinii o skutkach jej wprowadzenia. Dlatego jej kiepska jakość, czego potwierdzeniem jest konieczność błyskawicznej nowelizacji, obciąża wszystkich uczestników procesu legislacyjnego: od resortu energii, przez Sejm, Senat i Prezydenta RP. Po prostu taka sytuacja nie powinna się zdarzyć, bo nie można pisać i uchwalać prawa na kolanie, pod gigantyczną presją czasu. Tym bardziej, że fakt wzrostu cen energii i potencjalnych skutków dla gospodarstw domowych i całej gospodarki był znany od początku drugiego półrocza, a głośno zrobiło się o nim zaraz po wakacjach. Eksperci bili wtedy na alarm, ale przez długie miesiące zamiast działań ze strony rządu mieliśmy jedynie uspokajające wypowiedzi. To się zemściło. Efektem była seria chaotycznych decyzji i wypowiedzi pod koniec roku, a presja czasu zrobiła swoje. Powtórzę: były długie miesiące, podczas których można było przygotować i skonsultować ustawę tak, aby nie było legislacyjnej wpadki. Ale tak się nie stało.

Niestety ma to gigantyczne konsekwencje dla gospodarki, a przede wszystkim przedsiębiorstw oraz innych dużych klientów energetyki. Tam gdzie zaszła taka konieczność obowiązują umowy rezerwowe, w których klienci płacą za prąd jak za zboże. I nie pomagają im wcale polityczne deklaracje, że prąd nie zdrożeje, tylko muszą płacić horrendalne faktury. Sytuacja jest niejasna, bo nadal nie ma rozporządzeń do ustawy, i raczej nie będzie ich do momentu, dopóki nie będzie jasności co do stanowiska Brukseli w sprawie notyfikacji. I tak błędne koło się zamyka. Gospodarka płaci wysoką cenę za skutki chaosu legislacyjnego,  którego można było uniknąć. Gdy wreszcie nowe prawo zostanie wdrożone i poprawione, zobaczymy dopiero w praktyce jak będą działać rekompensaty, które mają kosztować drobne 9 mld zł. Oby system działał lepiej niż szło uchwalanie nowego prawa.