Dane o wzroście PKB o 3,9 proc. w II kw. cieszą ekonomistów, ale znacznie mniej już struktura wzrostu. Bo wbrew oczekiwaniom inwestycje nie ruszają z miejsca, tylko wzrost napędza konsumpcja. A jeśli inwestycje kuleją, to oznacza, że przedsiębiorcy nie mają zaufania do polityki gospodarczej rządu i nie chcą ryzykować.
Oczywiście, można się zachwycać podniesieniem tegorocznej prognozy wzrostu PKB przez agencję Moody’s z 3,2 proc. do 4,3 proc. Ale problematyczne staje się jej spełnienie, jeśli gospodarka będzie nadal lecieć na jednym silniku, czyli konsumpcji stymulowanej przez miliardy złotych z budżetu w ramach programu 500+. Bez skoku inwestycji wzrost gospodarczy będzie mniej zrównoważony.
Wśród czynników wskazywanych jako hamulcowe dla inwestycji najczęściej wymieniane są opóźnienia w dużych przetargach infrastrukturalnych finansowanych przez UE czy zbyt małe nakłady samorządów. Ale problem może być o wiele głębszy niż się wydaje, bo od inwestycji stroni sektor prywatny, i to krajowy, bo zagraniczni inwestorzy – nie przejmują się repolonizacją gospodarki i inwestują.
Przyczyn pasywności krajowego kapitału jest kilka. Niestety wśród najważniejszych należy wskazać brak zaufania wśród przedsiębiorców, dla których szalenie ważne jest stabilne otoczenie prawne do prowadzenia biznesu. A to zmienia się jak w kalejdoskopie. I nie chodzi tylko o techniczne przepisy, ale także o pewność, że w razie konfliktów sądy będą wydawały wyroki bez presji politycznej, co ma znaczenie np. w wypadku, gdy po drugiej stronie jest spółka państwowa i w grę może wchodzić „polska racja stanu”.
Brak pewności świetnie odczuwają na swojej skórze np. inwestorzy z OZE, którzy przed laty zaufali rządowi, wzięli potężne kredyty na inwestycje np. w farmy wiatrowe, a ostatnio ustawowo zostały zmienione przepisy w trakcie gry, które postawiły inwestorów pod ścianą. W efekcie mnożą się pozwy o odszkodowania prywatnych inwestorów przeciwko spółkom energetycznym. Przykład zmiany przepisów OZE na pewno jest analizowany przez inwestorów w branżach, które są wrażliwe na zmiany legislacyjne.
Przekonanie do inwestycji krajowych inwestorów jest o tyle ważne, że mamy przed sobą tylko kilka lat znaczącego dopływu środków unijnych. Potem pozostanie nam liczyć głównie na prywatny kapitał, więc tym bardziej będzie potrzebny wzrost zaufania między sektorem prywatnym i publicznym. Na razie pojawiają się pojedyncze kassandryczne głosy, które wieszczą za kilka lat załamanie inwestycji. Zanim się spełnią, to warto odbudować zaufanie przedsiębiorców.