Wiadomość dobra z OECD jest taka, że podwyższyła tegoroczną prognozę wzrostu PKB w Polsce z 3,6 proc. do 4,3 proc. Zła: w kolejnych latach będzie słabiej, czyli wychodzi na to, że obecnie mamy szczyt możliwości naszej gospodarki i lada moment zaczną się schody.
Wzrost gospodarczy ponad 4 proc. musi budzić szacunek, szczególnie na tle Europy, ale także jest dla nas koniecznością, jeśli chcemy jak najszybciej gonić największe gospodarki pod względem potencjału państwa i poziomu życia obywateli. Najgorsze co mogłoby nam się przytrafić, to po chwilowym dynamicznym wzroście, tak jak dzieje się to obecnie, spaść do niższego poziomu i tam zostać. W ten sposób można się uwięzić w pułapce średniego dochodu.
A z gospodarki dochodzą niepokojące sygnały, że szczególnie na rynku pracy wyczerpały się możliwości. To kombinacja kilku czynników. Nie tylko wzrostu gospodarczego, ale także decyzji politycznych. Już obecnie wiadomo, że wniosków o przejście na wcześniejszą emeryturę jest więcej niż przewidywał rząd, więc za jednym zamachem z rynku pracy może zniknąć nawet ok. 350 tys. osób. Program 500 plus z kolei zmniejszył aktywność zawodowa kobiet, szczególnie tych słabiej zarabiających. A pod tym względem i tak już wcześniej byliśmy europejskimi outsiderami. Szacunki Instytutu Badań Strukturalnych mówią, że tylko w II połowie zeszłego roku z rynku pracy odeszło 45-55 tys. kobiet. W takim kontekście nie dziwi, że stopa bezrobocia jest na najniższym poziomie od początku transformacji gospodarczej i wynosi 6,6 proc. W efekcie problem ze znalezieniem pracowników stał się jednym z najpoważniejszych wyzwań dla przedsiębiorców, którzy z tego powodu mogą wstrzymywać decyzje o nowych inwestycjach (kolejnymi powodami mogą być niestabilność legislacyjna i brak zaufania do zmian w sądownictwie).
A gospodarka lecąca na jednym silniku konsumpcji napędzanej gigantycznymi transferami socjalnymi ma mocno ograniczony zasięg wzrostu. Gdy dołożymy do tego zagrożenie inflacyjne, bo mamy także bardzo wysoką dynamikę wzrostu płac, to Rada Polityki Pieniężnej nie będzie miała wyjścia i podniesie stopy nie w 2019 r., ale już na początku przyszłego roku. A droższy kredyt to nie tylko większe wydatki dla gospodarstw domowych, ale także nie sprzyja inwestycjom przedsiębiorstw, których już dziś brakuje.
Dlatego, ciesząc się z kolejnych podwyżek prognoz wzrostu gospodarczego, czas zacząć się zastanawiać co zrobić, aby nie wpaść do pułapki średniego dochodu.