Kierunek działań Unii Europejskiej pod kierownictwem nowej Komisji jest jednoznaczny – zaostrzenie polityki klimatycznej, której powszechnie chcą wyborcy w Europie Zachodniej. W Polsce również rośnie świadomość społeczna, że troska o klimat staje się jednym z priorytetów. To zła wiadomość dla polskiego rządu i lobby węglowego, bo węgiel może pójść w odstawkę dużo szybciej niż się przypuszcza.
Tegoroczne wybory do europarlamentu przejdą do historii nie tylko z powodu cienia brexitu, ale również wyraźnego sygnału, jaki dali wyborcy elitom politycznym w Europie Zachodniej: chcemy większej ochrony klimatu i macie coś z tym zrobić. Efektem był sukces w wielu krajach tych sił politycznych, które na sztandarach miały wypisane sprawy ekologiczne oraz proponowały zaostrzenie w najbliższych latach polityki klimatycznej. Taki skręt wyborców w lewo, a w zasadzie w stronę „zieloną” widać było już wcześniej podczas np. uczniowskich protestów w sprawie klimatu zainicjowanych w Belgii, które szybko znalazły naśladowców w Zachodniej Europie. A trzeba pamiętać, że co roku miliony młodych europejczyków nabywa prawa wyborcze i ich głos coraz bardziej się liczy.Dlatego nic dziwnego, że najbliższe lata w Unii upłyną pod znakiem zaostrzenia, i tak już restrykcyjnej na tle innych części świata polityki klimatycznej.
Dla Polski to aż kilka złych wiadomości naraz. Po pierwsze możemy w kolejnym budżecie stracić część środków np. na politykę rolną albo spójności, jeśli Komisja Europejska będzie szukać pieniędzy na realizację celów klimatycznych. Po drugie w nowej Komisji odpowiedzialnym za klimat zostanie Frans Timmermans, z którym Polska ma na pieńku w sprawie nieprzestrzegania praworządności. Nie mogliśmy gorzej pod tym względem trafić, ponieważ polityk holenderski był tyle razy krytykowany i bezpardonowo atakowany przez obóz rządzący, że na pewno sobie to zapamiętał i jeśli będzie tak samo pryncypialny w sprawach klimatu jak praworządności, to czekają nas ciężkie czasy w Brukseli. Bo niestety, nie wykorzystujemy ostatnich lat do większego dbania o klimat, nadal budujemy wielkie bloki węglowe, deklarujemy w polityce energetycznej, że owszem zmniejszymy udział węgla w miksie, ale wcale nie zmnieszymy przez kolejną dekadę wielkości jego zużycia, i mamy zamiaru węgla bronić jak niepodległości, bo mamy go podobno na „200 lat”. Tyle, że taka argumentacja staje się na tle Europy wsteczna, a utrzymywanie u nas węglowego skansenu może doprowadzić energetykę do katastrofy, czego przedsmak mieliśmy już w zeszłym roku, kiedy skokowy wzrost cen uprawnień do emisji CO2 wywołała szok na rynku, wymusił interwencję rządu i zamrożenie cen prądu, a także sprawił, że dorobiliśmy się najdroższej energii spośród naszych sąsiadów, co przekłada się na obniżenie konkurencyjności naszych przedsiębiorców, bo koszty energii należą do kluczowych. To wszystko ma niestety podtekst polityczny, bowiem rząd, resort energii i zarządy państwowych spółek z branży wydobywczej i energetycznej są pod ogromną presją lobby węglowego, które chce w imię własnych interesów zakonserwowania układu w energetyce.Warto przypomnieć, że w wyborach parlamentarnych cztery lata temu górniczy związkowcy otwarcie poparli obecnie rządzącą partię, w zamian otrzymując obietnice, że żadne kopalnie nie będą zamykane, a Polska jak węglem stoi, tak będzie stała, nie mówiąc już o ogromnych podwyżkach płac oraz wypłatach różnego rodzaju bonusów oraz nagród. Sprzyjała temu poprawa notowań na rynkach węgla, która skutecznie zamaskowała rosnące koszty górniczych spółek. Jednak niezależnie od nacisków lobby węglowego, w Polsce także rośnie świadomość społeczna, że sprawy klimatyczne są bardzo ważne, a górnictwo to przeszłość. Podobnie jak niedawno w Europie Zachodniej, protestować chcą uczniowie, a lokalne społeczności i samorządy nie chcą u siebie nowych kopalń węgla, np. w Imielinie i Złoczewie. Oczywiście, władza może administracyjnie ułatwić powstanie nowych kopalń, ale na dłuższą metę to zawracanie Wisły kijem, bo doprowadzi do skonfliktowania z lokalnymi społecznościami, a dla Komisji Europejskiej będzie sygnałem, że w klimacie u nas ma być po staremu. A Europa chce, aby było po nowemu, i jeśli podporządkuje temu swoją politykę, to będzie u nas łabędzi śpiew lobby węglowego i polityki energetycznej zdominowanej przez węgiel. Albo… wyjdziemy z Unii.