Podatek od kopalin wprowadzony za rządu PO-PSL, płacony w praktyce przez KGHM, miał być zniesiony przez obecny rząd – tak przynajmniej wynikało z deklaracji w 2015 r. Zamiast tego trzyma się nieźle i co więcej, właśnie został użyty politycznie jako kiełbasa wyborcza w wyborach do samorządów.
Im bliżej niedzielnych wyborów samorządowych, tym bardziej nakręca się spirala rozdawnictwa publicznych pieniędzy, aby zjednać sobie wyborców. Jednym z pomysłów jest, aby nowelizacja ustawy o podatku od kopalin pozwalała na udzielenie przez płatników podatku darowizny dla samorządu. Zbieżność w kalendarzu z terminem wyborów samorządowych wskazuje, że to czysto polityczny gest, aby zjednać sobie lokalnych wyborców, szczególnie tam, gdzie są związani z KGHM. Oczywiście, politycy mogą zapewniać o budowaniu „szczególnej więzi” między spółkami wydobywczymi a samorządem i społecznej odpowiedzialności, ale nie jest w stanie przykryć to politycznych intencji, jakie przyświecały wprowadzeniu możliwości darowizny w wysokości 5 proc. podatku. Co prawda obniży to wpływy podatkowe skarbu państwa, ale w praktyce politycy zyskują wpływ na opłacenie z kieszeni spółki lokalnych samorządów. A chodzi o duże pieniądze, bowiem w tym roku podatek ma zasilić kasę państwa kwotą 1,29 mld zł. Wprowadzenie darowizny szalenie jest ważne także z innego powodu, bo utrudni ewentualne zniesienie podatku w przyszłości, ponieważ każda taka inicjatywa na 100 proc. wzbudzi protesty obdarowywanych, którzy nie będą chcieli zrezygnować z udziału w tej daninie.
A miało być przecież zupełnie inaczej, przynajmniej tak wynikało z deklaracji obecnie rządzącej partii, która szczyci się tym, że dotrzymuje obietnic. Jak widać wielu, ale nie wypadku tzw. podatku miedziowego. Przypomnijmy, że podatek został wprowadzony przez poprzedni rząd PO-PSL w 2012 r. i był mocno krytykowany przez ówczesną opozycję. Nic dziwnego, że na Dolnym Śląsku został użyty w kampanii wyborczej, aby odebrać PO-PSL głosy. Przyszła premier Beata Szydło deklarowała zlikwidowanie podatku, który określała mianem „niesprawiedliwy”. Jednak im dalej było od zwycięskich wyborów, tym ciszej politycznie nad miedziowym podatkiem. Ucichły także głosy związkowców z KGHM, którzy popierali jego zniesienie. Jak widać o wiele łatwiej przyszło im walczyć o swoje interesy, czytaj pensje, niż interes własnej spółki, która jest drenowana przez daninę na szkodę wszystkich właścicieli, w tym akcjonariuszy mniejszościowych. W końcu Jarosław Kaczyński faktycznie przekreślił rozważania o zniesieniu podatku, gdy stwierdził, że KGHM to dobro narodowe i powinien służyć całemu społeczeństwu. Tym samym podatek ze statusu „niesprawiedliwy” przeszedł na status „sprawiedliwy”. W tym sensie wprowadzenie możliwości darowizny dla samorządów spełnia kryterium „służebności”, tyle że to gest polityczny.
Losy podatku od kopalin są świadectwem jak niebezpiecznie miesza się interesy biznesu, w tym wypadku spółki giełdowej mającej rzesze akcjonariuszy, z interesami politycznymi. Podatek wprowadzony przez PO-PSL, aby zwiększyć wpływy do budżetu kosztem wszystkich akcjonariuszy giełdowej spółki, nie dość że świetnie się trzyma za kolejnego rządu, to jeszcze niespodziewanie zostanie skarbonką samorządową, także na koszt wszystkich akcjonariuszy.