W raporcie na temat walki ze smogiem Najwyższa Izba Kontroli skrytykowała projekt rozporządzenia resortu energii o parametrach paliw stałych. Napisała wprost, że „zabezpieczają w znacznie większym stopniu sektor węglowy, aniżeli uwzględniają dążenie do ochrony obywateli i środowiska naturalnego”, czyli w praktyce potwierdziła, że istnieje potężne lobby węglowe.
Spór o projekt rozporządzenia jest szalenie ważny, bowiem zadecyduje czym będzie można palić w domowych piecach, a czym nie. Chodzi przede wszystkim o wyeliminowanie z rynku najgroźniejszych dla jakości powietrza spalanych w domowych piecach flotokoncentratów oraz mułów węglowych. NIK napisała w raporcie, że w węglu do sprzedaży dla gospodarstw domowych zawartość popiołów – według resortowego projektu – nie powinna przekraczać 12-14 proc., wilgoci – 15-20 proc., a siarki – 1,2-1,8 proc. Tymczasem eksperci wskazywali, że te wartości powinny być znacznie niższe, np. dla siarki 0,6 proc.
Warto podkreślić, że zawyżone wyżej wymienione normy nie spełniają wymagań dla paliw w najwyższej jakości kotłach 5 klasy (emitują one znacznie mniej zanieczyszczeń), które od lipca tego roku powinny być wyłącznie dostępne na polskim rynku. Ekolodzy wskazują dodatkowo, że przepisy resortu energii umożliwią mieszanie węglowych odpadów z miałami, co faktycznie nie wyeliminuje najgorszego paliwa.
W wyjaśnieniach minister energii wskazał, że przyjęte parametry stanowią kompromis między najlepszym węglem jaki powinien być dostarczany a możliwościami polskich kopalń. I tu jest pies pogrzebany, ponieważ dochodzimy do wpływu, jaki ma lobby węglowe na kształtowanie w Polsce prawa, które mogłoby zagrozić interesom krajowego przemysłu wydobywczego. Rządowy Program Czyste Powietrze, pełnomocnik ds. tego programu Piotr Woźny i resort technologii są mocno krytykowani przez górniczych związkowców za to, że stawiają walkę o poprawę jakości powietrza w Polsce kosztem górnictwa. Problem leży w tym, że zbyt wysokie normy jakościowe dla węgla wyeliminowałyby z rynku surowiec wydobywany przez wiele krajowych kopalń i mogłyby zwiększyć – i tak już lawinowo rosnący – import lepszego jakościowo węgla z Rosji. Związkowcy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego wskazali, że węgiel premium proponowany do spalania w kotłach w projekcie ministra Woźnego jest praktycznie w Polsce niedostępny, bo produkuje go tylko… jedna kopalnia.
Tymczasem kopalnie jak na razie zarabiają na sprzedaży dla odbiorców indywidualnych tak naprawdę odpadów węglowych, których spalanie rujnuje powietrze, a sam węgiel często wydobywają z pokładów, gdzie po prostu nie ma dobrej jakości surowca. Ten problem był już podnoszony podczas rządów poprzedniej koalicji PO-PSL. Można było wtedy usłyszeć od szefów kopalń, że pierwsze proponowane wersje norm jakościowych sprawiłyby, że mało która polska kopalnia mogłaby sprzedawać węgiel ze względu na zbyt niską jakość. A więc należałoby jest zamknąć, lub – jako kto woli – „wygasić”.
Raport NIK został opublikowany w bardzo ważnym momencie, bo w resorcie energii ważą się losy rozporządzenia o normach dla paliw stałych. Wkrótce okaże się, czy nazwane po imieniu przez prezesa NIK „lobby węglowe” jest na tyle silne, aby obronić swoje interesy, bez patrzenia na interes społeczny. Innymi słowy, czy kilkadziesiąt tysięcy osób zatrudnionych w branży górniczej ma więcej do powiedzenia niż 38 milionów Polaków, z których wielu cierpi na choroby związane z zanieczyszczonym powietrzem i umiera.