Proponowana w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego jednolita licencja bankowa może doprowadzić do zmarginalizowania usług maklerskich na naszym rynku kapitałowym i zniszczyć samodzielność brokerów. Wzmocni ona przede wszystkim banki, które i tak już dominują w finansowaniu polskiej gospodarki.
Podczas konferencji programowej Izby Domów Maklerskich w Bukowinie jednym z gorących tematów była propozycja SRRK, aby wprowadzić jednolitą licencję bankową, która obejmowałaby także usługi maklerskie. Postawiona została w SRRK diagnoza, że brak bezpośredniego dostępu banków do zorganizowanego obrotu jest jednym z najistotniejszych ograniczeń rozwoju rynku kapitałowego. Obecnie stan jest taki, że muszą mieć one osobną licencję bankową (na podstawie prawa bankowego) oraz osobną licencję na działalność maklerską. Powoduje to wyższe koszty, ponieważ muszą równolegle utrzymywać struktury IT i organizacyjne. Zmiana miałaby polegać na wprowadzeniu jednolitej licencji bankowej, która pozwoliłaby objąć nią całość działalności inwestycyjnej banków (także w zakresie maklerskim). W praktyce nie musiałyby – jak obecnie – wyodrębniać działalności maklerskiej z działalności bankowej. Poza tym proponuje się weryfikację przepisów, które uniemożliwiają bankom prowadzenie emisji publicznych, mimo że są „często instytucją pierwszego kontaktu dla potencjalnych emitentów”. Miałoby to zwiększyć liczbę i wartość ofert publicznych emitentów.
Podczas konferencji IDM wielokrotnie podnoszono zagrożenie, że jednolita licencja maklerska doprowadzi do zmarginalizowania brokerów i odbije się na osłabieniu całego rynku kapitałowego. Niestety, na rynku finansowym w Polsce od początku transformacji widać dominującą rolę banków, które ze względu na swój potencjał przyjęły na siebie ciężar finansowania gospodarki. Mówił o tym wyraźnie dwa lata wcześniej na konferencji IDM ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki: „mamy bardzo dużą nierównowagę między rynkiem bankowym a kapitałowy”. I pod tym względem mamy dużo do odrobienia, ponieważ w Polsce szacuje się, że gospodarka jedynie w 10-15 proc. procentach jest finansowana przez rynek kapitałowy, w Europie ok. 30 proc., a w USA aż w 70 proc. Łatwo dostrzec, że właśnie w ten sposób rozkłada się także innowacyjność gospodarek – Ameryka finansowana głównie przez rynek kapitałowy ucieka innowacyjnie Europie, a Europa – Polsce. Wynika to z faktu, że finansowanie innowacji nie powinno pochodzić z banków, ponieważ to działalność dla nich zbyt ryzykowna, a przecież po drugiej stronie mają zapewnić bezpieczeństwo depozytów. Innymi słowy, kredyty mają „wrócić” do banków, a przecież innowacyjne spółki mają to do siebie, że wiele może nie przetrwać, zatem powinny liczyć przede wszystkim na finansowanie z wyższym wskaźnikiem ryzyka, które mamy na rynku kapitałowym. Różnica polega na tym, że inwestorzy z rynku kapitałowego, kupując akcje lub obligacje innowacyjnej spółki, godzą się z ryzykiem straty (w przeciwieństwie do posiadaczy lokat bankowych, które mają system gwarancji).
Dlatego propozycja wprowadzenia jednolitej licencji bankowej jest zupełnym odwróceniem polityki wobec rynku kapitałowego prowadzonej od lat 90., kiedy w celu większej konkurencyjności i rozwoju rynku wyodrębniano domy maklerskie z banków jako osobne podmioty. W takim schemacie brokerzy są niezależni w swoich strukturach, czego nie będą mieć w strykturach banków, gdzie działalność maklerska będzie jedną z wielu i to na pewno nie najważniejsza. Dlatego rynek kapitałowy powinien rozwijać się samodzielnie, a nie na tyle, na ile pozwolą banki, które i tak już mają zbyt silną pozycję w finansowaniu polskiej gospodarki.