Zalecenie poprawy standardów ładu korporacyjnego na rynku kapitałowym jest ważne w projekcie Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego, bo słaby poziom wpływa negatywnie na decyzje o debiutach giełdowych oraz obniża wyceny. Strategia zaleca przyjęcie przez rząd zasad ładu korporacyjnego dla spółek notowanych na giełdzie, bo właścicielski przykład powinien iść z góry, a obecnie tak nie jest.
O tym, jak bardzo przestrzeganie zasad ładu korporacyjnego jest ważne świat przekonał się na początku tego tysiąclecia, kiedy giełdami wstrząsnęły skandale księgowe Enronu czy WorldComu. Dość przypomnieć, że inwestorzy kupili obligacje WorldComu za 11,5 mld dolarów w 2001 r. (była to wówczas największa emisja obligacji w historii rynku), a już rok później spółka upadła (czy to nie przypomina w czymś aferę GetBack?). Skandale z creative accounting można uznać za katalizatory zwiększenia znaczenia na świecie ładu korporacyjnego oraz wprowadzania w tym zakresie nowych regulacji. Efekt został osiągnięty, bo na wielu giełdach władze i akcjonariusze spółek zaczęli się „pilnować”, co z pewnością wpłynęło pozytywnie na ich wyceny.
Niestety, taki sukces w zakresie corporate governance dopiero przed nami. W Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego uczciwie przyznano, że przestrzeganie ładu korporacyjnego „nie jest zadowalające”. To bardzo eufemistyczne stwierdzenie, szczególnie jeśli chodzi o traktowanie interesów inwestorów indywidualnych i instytucjonalnych w wielu spółkach skarbu państwa, które rząd traktuje jak własne folwarki, uważając, że cele polityki państwa są najważniejsze i temu mają się podporządkować spółki. A reszta akcjonariuszy siedzieć cicho. Zapomina przy tym, że w przeszłości państwo zarobiło kolosalne pieniądze na sprzedaży akcji w ofertach publicznych i spółki mają rzesze nowych współwłaścicieli, których należy szanować. Dlatego warty podkreślenia jest postulat Strategii, aby rząd przyjął zasady ładu korporacyjnego dla spółek skarbu państwa notowanych na giełdzie, bo podczas debaty o zaufaniu na konferencji Izby Domów Maklerskich padł argument, że „ryba psuje się od głowy”. I jeśli państwo będzie dawać przykłady nieprzestrzegania corporate governance, a kontroluje przecież największe spółki (70 proc. kapitalizacji WIG20), to mniejsi uczestnicy rynku także nie będą mieć motywacji do trzymania wysokich standardów, wg zasady: „jak duży może, to mały też”. A jak wyraźnie podkreślono w Strategii: „Jednym z najważniejszych wyznaczników poziomu ładu korporacyjnego jest poszanowanie praw akcjonariuszy mniejszościowych w spółkach publicznych”.
Osobną kwestią jest decyzja jaka instytucja ma zostać „ubrana” w odpowiedzialność za ład korporacyjny na giełdzie. Według Strategii to sama… GPW. Ma zyskać dodatkowe uprawnienia w zakresie przestrzegania przez spółki ładu (np. publiczne ratingi, czyli faktycznie ocena), a w ostateczności nawet je karać. To nowość. Jak na razie jedyna kara jaką mamy w zakresie corporate governance to kara za brak publikacji oświadczenia o przestrzeganiu (w gestii KNF), a nie za same naruszenia. Powiązanie przestrzegania ładu z wysokością opłat wnoszonych na rzecz GPW ma w założeniu być „marchewką” dla emitentów, aby opłacało im się nie narusza zasad. Niestety, nawet najlepsze regulacje, kary i nagrody, nie zastąpią odpowiedniego poziomu kultury korporacyjnej. Jak stwierdzono na konferencji IDM: GetBack nie przystąpił tylko do trzech zasad corporate governance, a zrobił akcjonariuszom i obligatariuszom to, co zrobił.