Finanse publiczne

Przekazywanie obligacji zamiast dotacji budżetowej oraz korzystanie z zasilanych obligacjami funduszy pozabudżetowych i poza kontrolą parlamentarną zaciemnia obraz finansów publicznych. Niestety, proceder ma się dobrze pomimo zmiany władzy, co widać np. po obligacjach przekazanych CPK i sfinansowaniu kosztów mrożenia cen energii w 2025 r. z… Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

Z problemem finansowania wydatków państwa ze środków pozabudżetowych generujących nowy dług publiczny mamy do czynienia od wielu lat i jest to wygodny instrument dla władzy politycznej. Temat wielokrotnie przewijał się w publikacjach Fundacji Przyjazny Kraj poświęconych zagrożeniom nadmiernym długiem publicznym, które powstawały we współpracy z Instytutem Odpowiedzialnych Finansów oraz Instytutem Finansów Publicznych. Ostatnie przykłady dowodzą, że nowy rząd idzie w ślady poprzedników i jak tylko ma potrzebę, to sięga po „sprawdzone” sposoby szybkiego finansowania ekstra wydatków. Długa debata o dalszym mrożeniu cen energii w 2025 roku sprowadzała się nie tylko do podjęcia decyzji czysto politycznej z wyborami prezydenckimi w tle, ale również znalezienia ok. 5,5 mld zł na sfinansowanie całej operacji (łącznie z kosztami zawieszonej opłaty mocowej). I kiedy decyzja zapadła, okazało się, że wcale nie trzeba szukać środków bezpośrednio w budżecie państwa, bo można w pozabudżetowych źródłach, które z powodzeniem służyły takim celom także przed 2024 rokiem. Padło na Fundusz Przeciwdziałania COVID-19. Abstrahując od faktu, że mamy już dawno po pandemii, to nadal jest on wymarzonym narzędziem w rękach polityków: wystarczy wypuścić obligacje, aby mieć pieniądze. Tak dla przyzwoitości, może warto by przynajmniej zmienić nazwę tej państwowej skarbonki? Ale to tylko jeden ze sposobów wyciągania przez rząd miliardów złotych jak króliki z kapelusza. Kolejnym jest rozdawanie obligacji skarbowych wybranym podmiotom. I kiedy okazało się, że słynna spółka CPK potrzebuje pieniędzy, zapadła decyzja, że otrzyma właśnie obligacje skarbowe za – bagatela – 3,5 mld zł. W ten oto sposób obraz finansów publicznych ulega dalszemu zaciemnieniu, a pieniądze mogą dosłownie znaleźć się na wszystko. Nawet jeśli nie ma ich w budżecie państwo, bo kuleją dochody.

Sprawa kontynuowania użycia wymienionych narzędzi jest poważna, bo w raporcie „Zagrożenia nadmiernego długu publicznego. Edycja 2024” z czerwca br. wskazano: „Oprócz aspektu konstytucyjnego, który jest fundamentalny, jest aspekt ekonomiczny, który w istocie należy traktować jako niegospodarność w zarządzaniu finansami publicznymi. Koszty obsługi długu w „równoległym budżecie” są wyższe niż gdyby te wydatki były finansowane przez emisję skarbowych papierów wartościowych (SPW). W analizie Instytutu Finansów Publicznych oszacowano, że uwzględniając całe zadłużenie wyemitowane w BGK (FPC –Fundusz Przeciwdziałania COVID-19, FP – Fundusz Pomocowy, FWSZ – Fundusz Wsparcia Siła Zbrojnych) i PFR (Polski Fundusz Rozwoju) do końca 2023 r., to do momentu zapadalności, dodatkowe koszty obsługi długu wyniosą 12,2 mld zł. Jeżeli uwzględnimy emisje w 2023 r. – dodatkowe koszty rosną do ponad 13,5 mld zł, a uwzględniając emisje według stanu na połowę maja – 14,5 mld zł.” Zatem za środki pozyskiwane z tych obligacji płacimy wyższe odsetki niż byłoby to w przypadku zwykłych emisji papierów skarbowych w ramach pokrycia oficjalnego deficytu budżetu.

W raporcie mamy także krytyczną opinię na temat rozdawnictwa obligacji: „Obok wypychania zadłużenia do podmiotów niezaliczanych do krajowej definicji długu stosowane są kreatywne zabiegi księgowe w przypadku obligacji skarbowych. Proceder ten polega na masowym rozdawaniu tych obligacji różnego rodzaju podmiotom. To drugi największy trik zaniżający deficyt budżetu państwa. Dzięki temu te transakcje nie są ujmowane jako dotacja w budżecie państwa, czyli jako wydatek. Poprawiają więc one wynik budżetu państwa oraz w przypadku, kiedy obligacje są przekazywane do podmiotów nie objętych regułą wydatkową SRW pomagają w omijaniu tej reguły. W przeszłości te operacje dokonywane były za pomocą normalnej dotacji budżetowej. Liczba podmiotów otrzymujących ukrytą dotację w tej postaci rośnie w szybkim tempie. Obligacje zamiast dotacji dostają między innymi uczelnie wyższe, Polska Żegluga Bałtycka, Krajowy Instytut Mediów, Centralny Port Komunikacyjny, a ostatnio kopalnie i NFZ. Skala tego procederu jest już ogromna i stale rośnie. W 2020 r. skala tych operacji wyniosła 18,3 mld zł, w 2021 r. było to już 22,3 mld zł, w 2022 r. emisje wyniosły niemal 26 mld zł, w 2023 r. prawie 22 mld zł. W budżecie na 2024 r. te operacje mogą sięgnąć niemal 24 mld zł. Łącznie w latach 2015-2024 kwota przekazanych obligacji, co zaniża deficyt, przekroczyła 101 mld zł, a w 2024 r. przekroczy łącznie 125 mld zł.” Zatem po co udzielać dotacji z budżetu i pogarszać jego stan, skoro można skorzystać z „triku” ukrytej dotacji z uznaniowym przekazaniem obligacji, które oczywiście obdarowany podmiot szybko sprzeda, generując dodatkowe koszty, aby mieć żywą gotówkę…