Sukces emisji akcji klubu piłkarskiego Wisła Kraków jest sygnałem, że finansowanie poprzez platformy crowdfundingowe może być skuteczną sposobem zdobycia kapitału, a dla spółek zainteresowanych dalszych rozwojem “przedszkolem” przed giełdą.
Uzbieranie w ekspresowym tempie niespełna 24 godzin aż 4 mln zł przez ponad 9 tysięcy inwestorów dla klubu piłkarskiego na platformie Beesfund jest ważne nie tylko dla klubu i całego środowiska sportowego, ale także biznesowego w szerokiej gospodarce. O takiej formie obejmowaniu akcji nigdy wcześniej nie było tak głośno jak za sprawą emisji Wisły Kraków, ponieważ zagrożenie istnienia klubu wywoływało ogromne emocje. Jednak ten sukces finansowania społecznościowego zwrócił uwagę na taką formę finansowania nie tylko innym klubom piłkarskim w potrzebie, ale także przedsiębiorcom działającym w wielu branżach, ponieważ to faktycznie szybka alternatywa dla pierwszego klasycznego IPO.
Rynek crowdfundingu w Polsce dopiero raczkuje, ale sprzyjają mu europejskie regulacje w zakresie emisji akcji. W zeszłym roku zwiększony został zwiększony limit ze 100 tys. do miliona euro, które można pozyskać z emisji akcji bez prospektu emisyjnego. Co więcej, podczas grudniowej debaty „Rzeczpospolitej” na GPW można było usłyszeć, że ten milionowy limit to nie koniec, bo Komisja Europejska pracuje nad jego zwiększeniem do 8 mln euro, a nawet do 30 mln euro. Zatem takie emisje akcji mogłyby obejmować już znaczące kwoty i byłyby dostępne także dla spółek średniej wielkości w Polsce. Na razie, chcąc sprzedać akcje powyżej miliona euro trzeba mieć prospekt emisyjny zatwierdzony przez nadzór, jednak zwiększenie tego limitu to otwarcie nowej, i do tego szybkiej ścieżki do finansowania spółek przez rynek kapitałowy. Komisja Europejska wie, o co gra: w Unii jedynie 30 proc. finansowania jest poprzez rynek kapitałowy, podczas gdy w USA aż 70 proc., co w dużej mierze przesądza o większej konkurencyjności i innowacyjności tamtej gospodarki. Jednocześnie poziom 10-15 proc. dla Polski wyraźnie wskazuje nasze miejsce w tym wyścigu gospodarek. Dlatego w Europie i Polsce, dzięki upowszechnieniu crowdfundingu, relacja między finansowanie bankowym a kapitałowym może ulec zmianie na korzyść tego ostatniego, z korzyścią dla spółek, rynku kapitałowego i gospodarki.
Wielu inwestorów i przedsiębiorców zadaje sobie pytanie na ile crowdfunding jest konkurencją, a na ile komplementarnym elementem rynku kapitałowego. Moim zdaniem nie ma sensu traktowanie go jako konkurencji, ponieważ jest brakującym elementem finansowania na początkowym etapie rozwoju spółki stawiającej na czerpanie korzyści z rynku kapitałowego. Można porównać crowdfunding do „przedszkola”, gdzie spółki zdobywają pierwsze doświadczenie i kapitał, a potem, gdy okrzepną, idą dalej, na NewConnect i parkiet główny GPW. Otwarte pozostaje pytanie czy rozwój platform crowdfundingowych i plasowanie tam emisji akcji, a potem ewentualna tokenizacja praw udziałowych, nie zabierze klientów właśnie NewConnect. A właściwie, czy ta mająca już ponad 10 lat giełdowa platforma, która w założeniu powstała dla młodych i innowacyjnych spółek, nie powinna przejść ewolucję, aby pójść w kierunku platformy crowdfundingowej? Obecnie takie rozwiązanie wydaje się odważne i wymagałoby od GPW zmiany filozofii myślenia o NewConnect, ale sukces Wisły Kraków i szybkość z jaką sportowa spółka pozyskała znaczący kapitał świadczy o tym, że crowdfunding stał się bardzo efektywnym narzędziem na rynku kapitałowym i wzmacnia jego ofertę dla przedsiębiorców, szczególnie będących na początkowym etapie rozwoju. Dlatego inwestorzy powinni pilne śledzić możliwości, jakie daje „przedszkole” crowdfundingowe. Trzeba obserwować jego rozwój nie tylko poprzez wielkości i liczbę plasowanych w ten sposób emisji akcji, ale także liczbę zarejestrowanych indywidulanych inwestorów. Idę o zakład, że będzie ona rosła, w przeciwieństwie do liczby rachunków inwestycyjnych u klasycznych brokerów, która nadal utrzymuje się na poziomie ponad miliona, ale większość to martwe konta, na których nie są prowadzone operacje. Crowdfunding to wielka szansa nie tylko dla spółek, ale także na rozruszanie inwestorów indywidualnych, wyraźnie zmęczonych w ostatnich latach nie tylko słabą – na tle globalnym – koniunkturą, ale także schematem rynku kapitałowego.