Sztandarowy projekt poprzedniego rządu mający na celu zwiększenie długoterminowych oszczędności z myślą o emeryturze nabiera rozpędu zarówno pod względem partycypacji jak i wielkości aktywów. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ spodziewana tzw. stopa zastąpienia będzie w kolejnych dekadach bardzo niska i bez dodatkowego wsparcia kapitałowego rzeszy emerytów grozi jesień życia spędzona w ubóstwie.
Zmiana władzy politycznej w 2023 roku oznaczała rewizję wielu projektów poprzedniej władzy, ale jak się okazuje dobrze zaprojektowane rozwiązania nie zostały wrzucone do kosza. Właśnie za taki projekt można uznać Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK), którego wdrożenie dla największych firm rozpoczęło się w lipcu 2019 roku. Program powstał pomimo, że wielu przyszłych emerytów miało za sobą przykre doświadczenia z OFE, które zostały obdarte z części obligacyjnej przed ponad dekadą i były propagandowo obrzydzane przez polityków, aby uzasadnić ten państwowy „skok” na kasę. Było to o tyle łatwe ze strony ówcześnie rządzących z koalicji PO-PSL, że aktywa zgromadzone w OFE zostały uznane przez Trybunał Konstytucyjny oraz Sąd Najwyższy za środki publiczne, mimo że w świadomości wielu oszczędzających były to „ich” pieniądze, gdyż taka była narracja przy tworzeniu OFE pod koniec lat 90. poprzedniego wieku. Właśnie bolesne doświadczenia z OFE spowodowały spadek zaufania do państwa i rynku kapitałowego, jako miejsca pomnażania pieniędzy z myślą o zabezpieczeniu finansowym na lata senioralne.
Dlatego często nie wróżono powodzenia PPK, ponieważ o ile zapis jest automatyczny, to każdy ma możliwość wypisania się z programu. Stąd też nie ma co się dziwić, że w pierwszej fazie PPK stopa partycypacji jedynie nieznacznie przekroczyła 30 proc. Z biegiem czasu, pomimo pandemii COVID-19 i wojny w Ukrainie, PPK zyskują jednak na popularności, a pierwszy (powtarzany co cztery lata) automatyczny zapis przyniósł aż 700 tys. nowych uczestników. Według danych na marzec 2024 roku w programie PPK uczestniczyło już 3,4 mln pracowników z blisko 322 tys. firm, a stopa partycypacji urosła do 46,4 proc. Zatem warto zastanowić się: skąd rosnąca popularność PPK?
Zgodnie z powiedzeniem „jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”, pierwszym argumentem za uczestnictwem jest wielkość majątku gromadzonego przez uczestników, który łatwo porównać z ich wpłatami. Gdy w marcu 2024 roku pokazywano blisko pięcioletni dorobek PPK okazało się, że aktywa sięgnęły już 23,58 mld zł, z czego jedynie 12,25 mld stanowiły wpłaty pracowników, którzy sami zdecydowali otrzymywać ciut niższą pensję netto (minimum 2 proc.). Cała reszta to kombinacja wpłat pracodawców (minimum 1,5 proc.), dopłat państwa (powitalna i roczna) oraz zysku z inwestycji funduszy. Zatem można powiedzieć, że wyniki PPK mówią same za siebie, a takie wieści niosą się pocztą pantoflową wśród znajomych i członków rodzin, bo przecież bardzo łatwo online sprawdzić na bieżąco jaki jest stan konta PPK, aby udowodnić „niedowiarkom”, że aktywa rosną.
Również najnowsze dane z PPK za lipiec potwierdzają rosnącą popularność programu. W ubiegłym miesiącu przybyło aż 30 tys. nowych uczestników (średnia miesięczna wynosi z grubsza 20 tys.), zaś liczba członków podskoczyła do 3,56 mln z 324 tys. podmiotów. Daje to w sumie aż 48,38 proc. partycypację. Co prawda nie jest to jeszcze ¾ przewidywane przez twórców programu na jego starcie, ale wskaźnik jest na dobrej drodze do osiągnięcia tego celu. Kolejnym sukcesem PPK jest wartość aktywów, która sięgnęła na koniec lipca 27,37 mld zł. I w tym miejscu ponownie warto przypomnieć skład koszyka wpłat: 51,61 proc. pracownicy, 39,24 proc. pracodawcy i 9,14 proc. dopłaty państwa. Co ciekawe, wśród oszczędzających w PPK już ponad 5 proc. stanowią obcokrajowcy, głównie z Ukrainy, Białorusi i Indii. Rosnące aktywa PPK to również dobra wiadomość dla warszawskiej giełdy i całego krajowego rynku kapitałowego, bo z roku na rok coraz bardziej zastępują OFE w roli kapitałowego filaru gospodarki. Tym bardziej, że OFE jest pod presją sprzedażową, bo cierpi z powodu tzw. suwaka i transferu środków do ZUS.
Zatem po pięciu latach widać, że PPK został dobrze zaprojektowany, a pracownicy „głosują nogami” dołączając do programu. Niezwykle ważne w kontekście doświadczeń z OFE i odbudowy zaufania do państwa jest podkreślanie, że środki zgromadzone w PPK są prywatne i nie może spotkać je los OFE. Politykom pozostaje jedynie życzyć, aby nie majstrowali przy PPK, bo jeśli coś dobrze funkcjonuje, to trzeba wspierać, a nie szkodzić. Nawet jeśli projektem może się także chwalić poprzednia władza…