Majątek państwowy

Reorganizacja nadzoru właścicielskiego nad spółkami kontrolowanymi przez państwo, zebranie rozproszonego zarządu z wielu resortów oraz skoncentrowanie go w Ministerstwie Aktywów Państwowych nie przyniesie pozytywnych rezultatów dla rynku kapitałowego, jeśli nie zostaną poprawione zasady corporate governance w tych spółkach. To zadanie dla nowego pełnomocnika ds. nadzoru właścicielskiego nad spółkami skarbu państwa.

Powołanie nowego pełnomocnika może być zaskoczeniem dla rynku, bo dopiero co  powołano nowy resort, który ma przejąć nadzór nad ponad 200 firmami podległymi dotychczas pod wiele  ministerstw. W ten sposób wracamy do kontestowanej od poprzednich wyborów w 2015 r. koncepcji, aby odpowiedzialność za majątek skarbu państwa był co do zasady skoncentrowany – poza niektórymi wyjątkami – w ręku jednego ministra, i to mocno umocowanego politycznie w hierarchii władzy. Takie rozwiązanie dobrze funkcjonowało za rządów PO-PSL, kiedy skarbem państwa kierował minister Aleksander Grad. Niemniej skala wyzwań przed nowymi szefem MAP Jackiem Sasinem jest duża, ponieważ jak wiadomo z doświadczenia, w wiele łatwiej jest coś podzielić i rozproszyć, niż ponownie zebrać „do kupy”. Dlatego nowy pełnomocnik, w randze sekretarza stanu w MAP,  ma zająć się m.in.przeanalizowaniem przepisów prawa w zakresie nadzoru oraz opracowaniem założeń jego reformy. Co istotne, ma także wypracować standardy nadzoru właścicielskiego nad spółkami skarbu państwa. To ważne zadanie, i to na wielu płaszczyznach, bowiem przez ostatnie lata byliśmy świadkami nie tylko różnych standardów nadzoru wobec spółek, ale także naruszania zasad corporate governace, co nierozerwalnie wiąże się z ogólnymi standardami nadzoru. Nowy pełnomocnik przyjdzie na pole pełne dobrych i złych przykładów właścicielskich działań wobec spółek skarbu państwa, ale także wobec innych współwłaścicieli tych firm, ponieważ giełda jest pełna, szczególnie w indeksie WIG20, spółek sprywatyzowanych połowicznie, w których czasem połowa akcji jest w prywatnym posiadaniu. Standardy nadzoru nie powinny dotyczyć tylko stricte aspektów właścicielskich w zakresie np. powoływania i odwoływania władz spółek, określenia ich kompetencji, ale także komunikowania tych spraw ważnych z punktu widzenia akcjonariuszy mniejszościowych, którzy wreszcie powinni zyskać szacunek w oczach ministra MAP jak partnerzy do dyskusji o strategii spółek i ich bieżącej działalności. Bardzo istotne jest, aby ujednolicone zostały – na ile to możliwe – zasady polityki dywidendowej, niezwykle istotnej z punktu widzenia instytucji finansowych oraz indywidualnych inwestorów, bo to motywacja do kupowania i trzymania akcji w środowisku bardzo niskich stóp procentowych. Niestety polityka dywidendowa w wielu spółkach przypominała w ostatnich latach loterię, i naruszenia nawet tej przyjętej były łatwo uzasadniane przez głównego właściciela. Zdarzało się, że to załogi stawały się głównymi beneficjentami zysków i dobrej kondycji spółek, mimo że zapewne trudno doszukać się w nich akcjonariuszy, a posiadacze akcji musieli w tym samym czasie obejść się smakiem. Nie mówiąc już o traktowaniu prywatnych współwłaścicieli jak piątego koła u wozu spółek energetycznych, które przez b. ministra energii traktowane były jak państwowe folwarki zaprzęgane do realizacji kolejnych celów polityki gospodarczej rządu.

W sumie trzeba bardzo wiele zmienić w nadzorze właścicielskim nad spółkami, aby był z nich pożytek, a nie zmartwienie na rynku kapitałowym. Biorąc pod uwagę ich wagę w indeksach giełdowych, może to wszystkim wyjść na zdrowie  i przyczynić się do poprawy koniunktury na GPW w 2020 r.  Niemniej, dopiero praktyka pokaże, ile warte są zapewnienia dotyczące chęci realnej reformy nadzoru nad spółkami.