Rynek kapitałowy

Afery wokół KNF i GetBacku kładą się cieniem na rynku kapitałowym tuż przed wprowadzeniem programu PPK, którego powodzenie zależy od zaufania milionów Polaków do państwa i jego instytucji.

Dymisja szefa Komisji Nadzoru Finansowego w atmosferze skandalu była chyba ostatnią rzeczą jaką w czarnym scenariuszu można było wymyślić dla naszego rynku kapitałowego. Nie dość, że nadzór finansowy oskarżany jest o zaniedbania w sprawie dopuszczenia na rynek publiczny i nadzoru nad spółką GetBack, która „uszyła” inwestorów na blisko trzy miliardy w obligacjach i 740 mln zł akcji w IPO, to okazało się, że najciemniej potrafi być pod latarnią i sam nadzorca ma gigantyczne problemy z reputacją za sprawą nagranej rozmowy szefa KNF z jednym z największych prywatnych inwestorów na GPW. Zatem zamiast całą parę puścić w doprowadzenie sprawy GetBack do wyjaśnienia i poprawy standardu kontroli nad rynkiem, nadzór finansowy sam musi bronić się przed oskarżeniami o podejrzenie korupcji i działanie w układzie politycznym na szczytach władzy. Skutki tego są opłakane, tym bardziej, że w to wszystko zostały zamieszane banki Leszka Czarneckiego, co uderzyło rykoszetem w cały sektor bankowy w Polsce. Taki niestety wniosek można wysnuć z bardzo dotkliwej piątkowej przeceny na giełdzie wielkich banków, na czele z PKO BP i Pekao SA, które w przeciwieństwie do banków ze stajni Leszka Czarneckiego, są chlubnymi liderami sektora. Gigantyczny wzrost obrotów na rynku akcji podczas piątkowego handlu (do ponad półtora miliarda złotych) jest bardzo niepokojącym sygnałem, że znaleźli się naprawdę duzi inwestorzy portfelowi, którzy doszli do wniosku, że w sytuacji kryzysu reputacyjnego rynku kapitałowego na wszelki wypadek lepiej pozbyć się akcji nawet najlepszych polskich banków. To cena utraty zaufania, które buduje się przez lata i dekady, a można stracić błyskawicznie. Nie łudźmy się, odbudowa zaufania potrwa, a takie działania jak wpisanie Idea Banku na listę ostrzeżeń publicznych tylko dolewa oliwy do ognia. Idę o zakład, że dla przeciętnego posiadacza depozytów w polskich bankach nie ma żadnego znaczenia, że wpis KNF dotyczy naruszenia przepisów prawa o instrumentach finansowych (związek z oferowaniem trefnych obligacji GetBack) a nie prawem bankowym, bo mało kto z niewykwalifikowanych inwestorów lub posiadaczy lokat potrafi właściwie czytać takie prawne niuanse.

W takiej atmosferze gęstej od podejrzeń o czyste zasady gry na rynku kapitałowym prezydent ma podpisać w najbliższy poniedziałek ustawę o PPK, która ma odegrać ogromnę rolę w budowaniu długoterminowych oszczędności i być długo wyczekiwanym bodźcem do rozwoju rynku kapitałowego.Można powiedzieć, że gorszego momentu nie mogło być, bowiem cały system PPK, które ruszy operacyjnie już od połowy 2019 r., tak naprawdę opiera się na zaufaniu do działań i nadzoru państwa na rynku kapitałowym, które zostało właśnie zdemolowane. Do PPK pracownicy zostaną obowiązkowo zapisani, ale będę mieli przecież opcję wypisania się bez żadnych konsekwencji, wszak to jest program dobrowolny, jedynie z „impulsem” – jak powiedziałby noblista Richard H. Thaler – obowiązkowego zapisu. Pomysłodawcy PPK liczą, że tzw. stopa przystąpienia do PPK będzie powyżej 50 proc., a optymalnie blisko poziomu uzyskanego w państwach, gdzie ten system się sprawdził, czyli np. Nowej Zelandii czy Wielkiej Brytanii (ok. 80 proc.). Jednak warto zwrócić uwagę, że wysoka stopa przystąpienia (czyli inaczej mówiąc niska rezygnacji) jest w krajach, gdzie zaufanie do państwa jest bardzo wysokie. Tam, gdzie z zaufaniem jest problem, nie wygląda to już tak różowo: przykładowo w Turcji stopa przystąpienia wynosi ok. 40 proc., a we Włoszech tylko co piąta osoba pozostaje w dobrowolnym programie oszczędzania na jesień życia. Jak widać, powodzenie takich inicjatyw jak PPK mocno uzależnione od jest zaufania do państwa i rynku kapitałowego.

Obyśmy aferami wokół KNF i GetBacku zamknęli symbolicznie okres sześciu lat niszczenia reputacji rynku kapitałowego, od okrojenia OFE i nazwania giełdy kasynem, po podejrzenia o korupcję w nadzorze. Na więcej ciosów rynku po prostu już nie stać, a wprowadzenie programu PPK musi odbywać się w atmosferze spokoju, aby wytłumaczyć ludziom, że jest to sposób, aby nie klepali biedy z 20-30 proc. stopą zastąpienia, czyli relacją emerytury do pensji.