Rynek kapitałowy

 

Wprowadzenie REIT-ów, czyli spółek czerpiących dochody z najmu nieruchomości, napotkało na nieoczekiwaną przeszkodę. Prezes NBP Adam Glapiński wyraźnie ostrzegł, że wprowadzenie REIT-ów do polskiego prawa może się skończyć kryzysem systemu bankowego i katastrofą dla indywidualnych inwestorów. Jak może dojść do takiego armageddonu? Otóż rozpowszechnienie się REIT-ów może przyśpieszyć kryzys na rynku nieruchomości, a ewentualne pękniecie bańki spekulacyjnej uderzy rykoszetem w banki kredytujące nieruchomości, a także oszczędności Polaków ulokowane w tych spółkach. W ekstremalnym scenariuszu, państwo musiałoby pomóc systemowi bankowemu, a drobni inwestorzy, także oszczędzający w ten sposób na emeryturę, znowu poczuliby się oszukani.

Dodatkowym ryzykiem ma być moment wprowadzenia REIT-ów do polskiego prawa, bo ujemne realne stopy procentowe powodują, że oszczędzający rozpaczliwie poszukują bardziej zyskownych lokat niż depozyty. Bardzo charakterystyczne są informacje z rynku nieruchomości o rosnącej ilości transakcji za gotówkę – jak można się domyślać – wycofywaną z banków. Ale rekordowo niskie stopy procentowe sprzyjają REIT-om, bo mogą taniej się finansować w bankach i płacić przez to wyższe dywidendy.

NBP martwi się, że REIT-y mogą stać się alternatywą dla lokat bankowych, ale RPP wcale nie kwapi się z podwyżką stóp procentowych, co podniosłoby zyskowność z lokat. Poza tym mamy w Polsce ogromną koncentrację oszczędności w bankach, z grubsza dwa razy wyższą niż w Unii Europejskiej, co jest hamulcem dla inwestycji oraz rozwoju lokalnego rynku kapitałowego.

Tymczasem prace nad ustawą trwają i według założeń miałaby wejść w życie od początku nowego roku. W takim scenariuszu w 2018 r. mogłyby pojawić się na warszawskiej giełdzie pierwsze REIT-y zbudowane w oparciu o polskie prawo, a nie np. o holenderskie, jak niedawny debiutant Griffin Premium.

Niestety, jak wynika z nieoficjalnych informacji rynkowych, wojna o REIT-y może mieć drugie dno: konflikt między szefem NBP i wicepremierem Mateuszem Morawieckim o strefy wpływów, bo to kontrolowany przez niego resort finansów stoi za  ustawą o REIT-ach. A sam Morawiecki wielokrotnie podkreślał, że wprowadzenie REIT-ów jest bardzo ważne dla polskiego rynku kapitałowego. Wielką zwolenniczką takich spółek była także b.  prezes GPW Małgorzata Zaleska, która kojarzona jest ze środowiskiem szefa NBP.

Jeśli ustawa o REIT-ach nie zostanie uchwalona, to takie spółki i tak będą się pojawiać w Polsce, tylko np. zarejestrowane w Holandii i notowane u nas na zasadzie jednolitego paszportu. A ryzyka dla systemu bankowego i tak nie da się uniknąć, bo polskie banki, także te kontrolowane przez państwo, już kredytują na dużą skalę inwestycje REIT-ów w nieruchomości, wystarczy przeczytać prospekt emisyjny Griffina.

Wychodzi z tego, że walka o REIT-y ma jednak charakter głównie polityczny i fatalnie by się stało, gdyby tak dobrze funkcjonujące spółki w innych krajach zostały złożone u nas w ofierze na ołtarzu walki o władzę.