Trendy w gospodarce

 

 

Polscy przedsiębiorcy powinni zwrócić uwagę na wieści z koncernu Foxconn, który do końca roku zmniejszy zatrudnienie aż o dziesięć tysięcy ludzi, których zastąpią roboty. Kto przegapi kolejną rewolucję technologiczną, ten w najbliższych latach może mieć nie lada problemy.

Robotyzacja i automatyzacja procesów produkcyjnych jest nieunikniona, ale u nas na razie więcej się o tym mówi, jako o odległej przyszłości niż czymś, co trzeba już wdrażać. Podobnie jest ze zastosowaniem sztucznej inteligencji. A to ogromne wyzwanie, aby utrzymać konkurencyjność firm. Te wszystkie nowe procesy będą bowiem prowadzić do spadku zapotrzebowania na część zawodów, a niektóre wręcz wyeliminują. Dr Maciej Bukowski z Wise Europa przewiduje, że do najbardziej zagrożonych zawodów automatyzacją do 2040/50 roku należą np.: kierowcy ciężarówek (rozwój aut autonomicznych), monterzy, robotnicy w przemyśle górniczym czy odzieżowym. A dwadzieścia zawodów najbardziej zagrożonych automatyzacją odpowiada aż za ok. 32 proc. zatrudnienia ogółem w Polsce! Z jednej strony to dobrze, z drugiej źle. Dobrze, bo robotyzacja w pewnym zakresie pozwoli zmniejszyć negatywne skutki luki demograficznej, która wynika ze starzenia się społeczeństwa i przekłada się na problemy z zatrudnieniem. Może też rozwiązać wiele problemów społecznych i politycznych np. na Śląsku czy w zagłębiu miedziowym, ponieważ robotyzacja wydobycia węgla czy miedzi położy kres tradycyjnemu zawodowi górnika. Menedżerowie dostrzegają takie możliwości, np. o konieczności wprowadzenia robotów pod ziemię mówił b. prezes KGHM Herbert Wirth. Jednak to wszystko oznacza ogromne początkowe nakłady inwestycyjne, które muszą ponieść firmy, aby wdrożyć robotyzację na szeroką skalę. Nadzieja w tym, że technologie będą tanieć, tak jak dzieje się np. z OZE.

Negatywnym skutkiem może być powstanie dużej rzeszy pracowników, którzy będą musieli się przekwalifikować, aby utrzymać się na rynku pracy. Niestety, kiedy słyszy się głosy, że np. brakuje w Polsce zawodowych 100 tys. kierowców (jesteśmy europejską potęgą transportową) i należy w tym kierunku kształcić, to widać, że robotyzacja jest kompletnie nie branym elementem w rozwoju tej branży, i kiedyś ci kierowcy będą musieli zmienić zawód, gdy masowo na europejskie drogi wyjadą autonomiczne ciężarówki.

Wydawałoby się, że trudna sytuacja na rynku pracy w Polsce powinna sprzyjać dynamicznemu rozwojowi robotyzacji i wykorzystaniu sztucznej inteligencji, bo firmy, szczególnie produkcyjne położone przy zachodniej granicy, mają coraz większe problemy ze znalezieniem pracowników. Ale jak na razie procesy zastępujące człowieka są u nas raczej w fazie planów, chyba, że dotyczy to np. amerykańskich firm technologicznych mających u nas swoje zakłady produkcyjne. Można założyć, że właśnie firmy zagraniczne będą prymusami w zautomatyzowanych procesach, pytanie tylko czy w takiej sytuacji będzie im się opłacało utrzymywanie fabryk w Polsce?

Automatyzacja i robotyzacja to także wyzwanie dla utrzymania wypłacalności finansów publicznych, w szczególności jeśli chodzi o składki na pokrycie zobowiązań dla rosnącej rzeszy emerytów. Opodatkowanie… robotów w tym celu wydaje się na pierwszy rzut oka z kategorii science fiction, ale nie można wykluczyć, że do takiego scenariusza dojdzie, bo bez dopływu bieżących składek system zbankrutuje.

Dlatego polscy przedsiębiorcy powinni śledzić doniesienia ze świata i być przygotowanymi, także finansowo, na kolejną rewolucję technologiczną, aby nieoczekiwanie nie wypaść z rynku.